Opublikowany przez: Aleksandra Wiktoria 2015-06-12 11:41:45
Zapytał więc swojego pluszowego misia:
– Misiu, czy wiesz, skąd biorą się bajki?
– Przychodzą. – pewnie odpowiedział Miś, jednak po jego minie Geo poznał, że Miś wcale nie był tego taki do dońca pewien.
Geo umiał już czytać, więc zaraz postanowił, że sięgnie po jakąś książkę i z niej wszystkiego się dowie. Ale książki mieszkały na najwyższej półce w jego pokoju i Geo był za niski, by do nich dosięgnąć. Użył więc wszystkich swoich sił, by przenieść pod regał krzesło. Potem wspiął się na nie, stanął na palcach, wyciągnął w górę ręce i drobnymi paluszkami sięgnął po książkę z bajkami. Przejrzał ją pośpiesznie, ale nie znalazł w niej szukanej informacji. Co prawda bajki miały autora, ale on te bajki tylko spisał – a jak je poznał, nie wiadomo. Geo zaczął się już trochę martwić, że nigdy nie dowie się skąd się biorą bajki, kiedy do jego pokoju weszła mama, już od progu mówiąc radośnie:
– Geo, ty jeszcze nie gotowy? Szykuj się kochanie, przecież dziś jest święto książek dla dzieci! Jedziemy do parku na wielki doroczny piknik!
Chłopiec aż podskoczył z radości! Zupełnie zapomniał, że dziś jest ten wyjątkowy dzień! A pikniki z okazji Dnia Książki dla Dzieci są takie fajne! Do parku przychodzą wtedy bohaterowie bajek i różni autorzy i wszyscy opowiadają bajki, bawią się i jedzą różowe, słodkie cukierki-pianki! A do tego, to doskonałe miejsce, żeby znaleźć odpowiedź na pytanie, które od rana męczyło Geo – gdzie, jak nie tam, dowie się jak to jest z tymi bajkami?!
W parku grała muzyka, a niebo przesłonięte było kolorowymi balonami, które całymi stadami udały się na przebieżkę po nieboskłonie. Na pikniku było mnóstwo dzieci i niemal wszyscy bajkowi bohaterowie – nie sposób byłoby ich nawet zliczyć. Geo pokręcił się chwilę, by zaraz zaczepić psa z opowieści o dzielnym Maksie, który gonił koty:
– Przepraszam, ty na pewno wiesz skąd się biorą bajki.
– Niestety, wcale nie wiem. – odpowiedział pies i było mu trochę przykro, że nie może pomóc chłopcu. – Zapytaj może Fioletową Królewnę, ona wie takie rzeczy.
Tak też Geo zrobił, jednak Fioletowa Królewna wcale nie wiedziała:
– Spróbuj zapytać Sowę, ona jest najmądrzejsza z nas wszystkich.
Geo podziękował i wyruszył na wyprawę w poszukiwaniu Sowy. Nie musiał szukać długo, gdyż Sowa samą siebie uważała za najmądrzejszą i jej donośny, przemądrzały głos słychać było z daleka.
– Sowo, skoro jesteś najmądrzejsza z nas wszystkich, powiedz mi proszę skąd się biorą bajki. – powiedział głośno Geo.
– Ależ ja jestem sową, która zajmuje się książkami naukowymi, nie wiem nic o bajkach!
Geo zasmucił się i, zrezygnowany, postanowił odnaleźć mamę i wrócić do domu. Wtedy jednak usłyszał spomiędzy gałęzi dziwne dźwięki. Coś jakby ćwierkanie, trochę jak śpiewanie, a trochę gwizdanie. Zatrzymał się, wytężył słuch i wzrok i zobaczył, że w koronie ogromnego drzewa siedzi… kilka setek, jeśli nie tysięcy, ptaszków! Jeden z tych ptaszków, malutki wróbelek, patrzył wprost na Geo i ćwierkał wesoło:
– Geo! Hej, Geo! Chodź tu do nas.
– A… a… ale jak? Przecież nie wejdę na drzewo, pień jest za wysoki.
– Nic się nie martw. – powiedział wróbelek, po czym zfrunął z gałęzi.
Ptaszek podał Geo jakiś listek, a kiedy ten go zjadł, zrobił się momentalnie tak mały, że wróbelek z łatwością zabrał go na grzbiecie w gęstwinę liści na wielkim drzewie. Ptasi gaj, bo tak same ptaki nazywały to drzewo, od środka był jeszcze bardziej imponujący niż z ziemi. Było tam mnóstwo konarów, małych gałązek, nieskończona ilość liści i chyba wszystkie ptaki świata, które przekrzykiwały się i zamieniały miejscami. Panował tam nieopisany wręcz gwar i harmider! Ptaki, jeden przez drugiego, zaczęły opowiadać Geo o swoim świecie i o… bajkach. Okazało się, że bajki rodzą się właśnie w ptasim gaju! Otóż rozkwitają pięknymi pąkami na gałązkach, aż dojrzeją. Wtedy pąki otwierają się, a ptaszki biorą bajki na swoje grzbiety i odlatują. Szybują na wietrze, aż wreszcie przysiadają na dziecięcych ramionach i wyszeptują do małych uszek swoje opowieści. Kiedy Geo usłyszał relację ptaszków, pomyślał, że to przecież jedyne sensowne rozwiązanie całego problemu! Chłopiec był nawet nieco zdziwiony, że sam nie wpadł na ten pomysł wcześniej.
Nagle Geo obudził się. Nie był pewien czy był na pikniku z okazji Światowego Dnia Książki dla Dzieci, czy może tylko mu się to śniło… Zaraz jednak przypomniał sobie ptasi gaj i prędko zamknął na powrót oczy. Może, jak będzie zasypiał, jakaś bajka usiądzie na jego ramieniu i szeptem opowie coś na dobranoc…
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.